Łabędy wyrolowane. Kontrakt wart 300 mln dol. na podwozia do KRABa zgarnął Samsung

post9

17 wrz Łabędy wyrolowane. Kontrakt wart 300 mln dol. na podwozia do KRABa zgarnął Samsung

System artyleryjski KRAB miał być sztandarowym produktem krajowej zbrojeniówki. Niestety, żadnej krajowej firmie ani konsorcjum nie udało się wyprodukować podwozia dla systemu. Ostatecznie działo pojedzie na podwoziu wyprodukowanym przez… Samsunga. Koreańczycy zarobią na tym 320 mln USD, choć na ich miejscu mogłaby być polska firma. – Utrata tego kontraktu może oznaczać dla naszego zakładu początek likwidacji. […] MON postanowiło kupić za publiczne pieniądze znacznie droższe, choć wcale nie lepsze, zagraniczne podwozia – podkreśla Zdzisław Goliszewski, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Bumarze-Łabędy.

Sytuacja w zakładzie ważnym dla krajowego przemysłu obronnego jest bardzo niepokojąca, tym bardziej że po zerwaniu kontraktu nie został przeprowadzony kolejny przetarg. „Solidarność” zapowiada skierowanie tej sprawy do odpowiednych służb. Związkowcy nie będą jedynie czekali na wyjaśnienie, ale zapowiadają akcje protestacyjne w Warszawie. W podpisanej ostatnio umowie, co prawda, Polska Grupa Zbrojeniowa dostaje możliwość modyfikowania dostarczonego przez Samsunga podwozia, ale… to nie zmienia faktu, że polskie firmy mogły zdobyć kontrakt wart ponad 300 milionów dolarów, a dostali go Koreańczycy. Jak to się stało, że pieniądze popłyną do zagranicznej, a nie polskiej firmy?

Historia bez końca

Ta opowieść to prawdziwe never ending story. Zaczyna się w 1994 roku, kiedy powstał projekt zbudowania samobieżnej haubicy, która mogłaby zapewnić Polsce bezpieczeństwo przed rakietami dalekiego zasięgu. Nie ma co ukrywać, że wojskowi głowili się wówczas jak ewentualnie zneutralizować rosyjskiego rakiety zlokalizowane w okręgu kaliningradzkim. W specyfikacji przetargu rozpisanego w 1997 r. Ministerstwo Obrony Narodowej zakładało, że haubica ma pełnić rolę wsparcia bezpośredniego artylerii dywizji i prowadzić skuteczny ogień na odległość od 4,7 do 40 km pociskami kalibru 155 mm. I od tego właśnie momentu zaczyna się długa i kręta droga Kraba. Początkowo miał powstać wspólnie ze Słowakami, którzy pracowali nad podobnym projektem o kryptonimie „Zuzanna”. Ten pomysł wkrótce jednak umarł śmiercią naturalną.

Kto rozłożył Kraba?

Wszystkie te przepychanki trwały tyle, że Brytyjczycy zaprzestali u siebie produkcji luf do działa, w które miał być wyposażony Krab. Ostatecznie zdecydowano się na produkt niemieckiej firmy Rheinmetall. Teraz złośliwi mówią, że jedynymi polskimi elementami w Krabie będzie amunicja produkowana przez ZM Dezamet i system kierowania ogniem stworzony przez WB Electronics.

Bedą protesty

Związki zawodowe działające w Bumarze-Łabędy zapowiedziały organizację akcji protestacyjnych po odebraniu przedsiębiorstwu zlecenia na produkcję podwozia do haubicoarmat Krab. W ich ocenie może to doprowadzić do likwidacji zakładu i utraty ponad 2 tys. miejsc pracy. – Nowy rok najprawdopodobniej rozpoczniemy manifestacją w Warszawie. Naszym zdaniem decyzja o odebraniu nam produkcji podwozi do Krabów i zakupie ich za granicą była wynikiem działań lobbingowych, a nie przesłanek merytorycznych. W najbliższym czasie złożymy również zawiadomienie do prokuratury i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, sprowadzającego zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju – powiedział w trakcie konferencji prasowej związków zawodowych działających w Bumarze-Łabędy Zdzisław Goliszewski Solidarności w firmie. Samobieżne armatohaubice Krab kalibru 155 mm są filarem wartego 500 mln zł programu doposażenia polskiej armii najpierw o 8, a następnie o kolejne 16 armatohaubic oraz kilkadziesiąt wozów dowodzenia oraz pojazdów technicznych. Z kolei, zgodnie z założeniami przyjętego przez Ministerstwo Obrony Narodowej Planu Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych, do 2050 u w polskiej armii miałoby funkcjonować 5 w pełni wyposażonych dywizjonów dział Krab. Łącznie daje to 120 armatohaubic.

Dziwne oświadczenie MON

Głównym wykonawcą Krabów jest Huta Stalowa Wola, jednak produkcję podwozia do tych pojazdów powierzono Bumarowi-Łabędy. 17 grudnia Czesław Mroczek sekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej poinformował, że główny wykonawca Krabów podpisał umowę na dostawę podwozi z koreańską firmą Samsung Techwin. Oświadczenie w tej sprawie wydała również Polska Grupa Zbrojeniowa, do której należą zarówno Bumar-Łabędy, jak i Huta Stalowa Wola. – Wykryte problemy techniczne kadłubów podwozi dostarczanych przez Bumar-Łabędy, i ciągnący się, nieskuteczny proces prób usunięcia tych wad, spowodowały konieczność podjęcia natychmiastowej decyzji odnośnie przyszłości całego projektu. W tym celu władze PGZ SA, w ścisłym porozumieniu z kierownictwem Ministerstwa Obrony Narodowej i Ministerstwa Skarbu Państwa, podjęły decyzję o zakupie licencji nowoczesnych podwozi K9 produkowanych przez koreańską spółkę Samsung Techwin – napisano w komunikacie. W ocenie związkowców uzasadnianie zakupu koreańskich podwozi wadami sprzętu wytwarzanego w Gliwicach jest kuriozalne. – Wszelkie usterki zostały usunięte i obecnie nasze podwozia znacząco przewyższają wymagania MON. Przeszły wszelkie testy i próby poligonowe. Koreańskie podwozia mogłyby trafić do Polski najwcześniej w 2017 roku. My jesteśmy gotowi do rozpoczęcia produkcji z marszu. Zakupiliśmy już części i materiały o wartości 17 mln zł. To są pieniądze publiczne, które pójdą w błoto – podkreśla Zdzisław Goliszewski. Biorąc to pod uwagę, „polonizację” podwozia i możliwość jego modyfikacji przez rodzime firmy to już teraz niewielka pociecha. Czy kontrakt dla Koreańczyków to pokłosie tajnej misji Alefa Sterna w Korei w 2012 roku? Kto za tym stał?
RIRM